W 1 połowie XIX w. skończyło się budowanie w jednolitym, charakterystycznym dla danej epoki i powszechnie panującym stylu. Odtąd szeroko korzystano z form architektonicznych stworzonych w przeszłości – uznając mistrzostwo dawnych form i jednocześnie zdając sobie sprawę, jak trudno wypracować nowe rozwiązania. Stosowano je także po to, aby stworzyć wrażenie istnienia obiektu znacznie starszego niż jest faktycznie (dodać mu „patyny wieków”, czy „nałożyć kostium”). Istotny wpływ na to miało również narastające od końca XVIII w. zainteresowanie przeszłością. Architekci chcieli też tworzyć dzieła rywalizujące z historycznymi budowlami.
Powstawały budowle przeniesione jakby z poprzednich epok, wzniesione w czystym lub tylko nieco przetworzonym dawnym stylu. Szczególnie dobrze widać to na przykładzie kościołów, których funkcja w ciągu wieków nie uległa większym zmianom i łatwo tu było zastosować dawne wzorce. W XIX i pierwszych latach XX w. budowano świątynie neoromańskie, neogotyckie czy neobarokowe. Oprócz tego szeroko były stosowane rozwiązania korzystające mniej lub bardziej szczodrze z różnych stylów – określa się wtedy, że coś jest „w formach eklektycznych” lub „eklektyczne w stylu” (od greckiego eklektikós = wybierający). W dziełach ówczesnych dobrych architektów, choć korzystających z dawnych wzorów, pojawiły się nowe, ciekawe, rozwiązania.
Najbardziej rozpowszechniło się korzystanie z form architektury gotyckiej. Dziś neogotyk na ogół uważany jest za narzędzie pruskiego zaborcy służące germanizowaniu ziem polskich. W dużej mierze z pewnością tak było. Za znakomite rozwiązania uznane zostały takie realizacje architektów niemieckich, jak kościoły ewangelickie (dziś rzymskokatolickie) w Poznaniu przy ul. Fredry (obecnie Zbawiciela; 1866-69, proj. Fryderyk August Stüler) czy ul. Matejki (dziś św. Anny; 1905-08, proj. Oskar Hossfeld) albo w Grodzisku Wielkopolskim (1902-05, proj. Ludwig Tiedemann i Erich Riemasch). Sporo było jednak obiektów mniej finezyjnych, o prostych formach geometrycznych, zaprojektowanych przez lokalnych budowniczych według obowiązujących wzorników, tylko przy użyciu linijki i ekierki.
Doskonałe rozwiązania stylu gotyckiego i szerokie ich upowszechnienie w poprzednich wiekach powodowało dobre przyjęcie budowli neogotyckich. Projektowali je również architekci Polacy. Starannością formy i dopracowaniem detali wyróżniają się nieduże kościoły w Grylewie (1861-66) i Kozielsku (1869-74) w powiecie wągrowieckim, zaprojektowane przez działającego w Kcyni Wiktora Stabrowskiego. Za pierwszą budowlę neogotycką w Wielkopolsce uważany jest zachowany w ruinie zameczek na wyspie pośrodku Jez. Góreckiego (powiat poznański) – wzniesiony w latach 1824-25 przez Tytusa Działyńskiego, którego trudno posądzać o chęć germanizowania Wielkopolski.
W stylu neogotyckim budowano także rezydencje ziemiańskie. Początkowo stosowano do tego formy znane z Anglii, nazywane gotykiem romantycznym lub neogotykiem angielskim. Najbardziej znaną z takich siedzib można oglądać w Kórniku, gdzie staraniem Tytusa Działyńskiego w latach 1843-65 na okazałą rezydencję przebudowano dawny zamek, zachowując czy nawet wzmacniając jego obronny charakter; umiejętnie połączono w nim projekty firmowane przez Antoniego Corazziego, Henryka Marconiego i (przede wszystkim) Karola Fryderyka Schinkla.
W tym samym czasie powstały też inne pałace. Jednym z bardziej interesujących jest pseudozamek w Rokosowie (powiat gostyński), zbudowany w latach 1849-54. Podobne rozwiązania „zamkowe” przyjęto także do pałaców Węsierskich w Podrzeczu w powiecie gostyńskim (ok. 1848 r.), Niemojowskich w Śliwnikach w powiecie ostrowskim (1848-50) i Kaźmierzu-Nowej Wsi w powiecie szamotulskim (połowa XIX w.), projektowanych zapewne przez Karola Würtemberga. Wzorów angielskich doszukać się można w malowniczej rezydencji Radolińskich, wzniesionej w Jarocinie w latach 1847-53 według planów wspomnianego już F. A. Stülera.