Zdawałoby się, że te dwa zawody wykluczają się wzajemnie, że trudno jest łączyć konkrety, a nierzadko brutalność realiów życia z pięknem ducha. A jednak...
Julius von Minutoli urodził się w 1805 r. w Berlinie. Był synem Henryka, generała pruskiego wywodzącego się z rodziny włoskiej, i Wolfradyny z Schulenburgów. Po uzyskaniu wykształcenia prawniczego od razu przeszedł do służby państwowej, co wtedy było związane z koniecznością przenoszenia się do różnych miast i rejonów kraju. Najpierw Minutoli przebywał w Koblencji nad Renem, a od 1832 r. urzędował w Poznaniu. W kilka lat później został tu dyrektorem policji i landratem, czyli starostą poznańskim.
Na owe czasy był człowiekiem nietypowym wśród pełniących podobne funkcje. Odznaczał się wyjątkową kulturą osobistą, ujmującym sposobem bycia. W odróżnieniu od naczelnego prezesa prowincji Eduarda Flottwella i dowódcy V Korpusu Armijnego gen. Karla von Grolmana nie walczył z polskimi środowiskami, lecz starał się je sobie zjednać.
Należał do współzałożycieli wielu poznańskich organizacji i towarzystw kulturalnych, nie zawsze życzliwie przyjmowanych przez stronę polską. Nauczył się też języka polskiego. W latach 1845-46 Minutoli doprowadził do wykrycia i likwidacji spisku niepodległościowego, który miał objąć wszystkie trzy zabory. Jednak zrobił to kulturalnie i w takiej formie, że mimo klęski i zawodu, a potem wielkiego procesu w Berlinie, polscy działacze niepodległościowi nie utracili dlań sympatii.
Już wkrótce Minutoli został przeniesiony do Berlina na stanowisko dyrektora stołecznej policji.
Tutaj, w wyjątkowo gorącym okresie wydarzeń Wiosny Ludów, znów zetknął się z Polakami, tym razem jednak zgodził się na wydanie im broni i na utworzenie Legii Akademickiej. Dawni podsądni powitali go jak dobrego znajomego, bez wrogości czy pretensji o minione porażki. Jeszcze w tym samym roku Minutoli został zdymisjonowany i przeniesiony na emeryturę. Wówczas rozpoczął się kolejny dyplomatyczny etap życia tego urzędnika. Był konsulem generalnym w Hiszpanii i Portugalii, a potem w Persji, gdzie zmarł w 1860 r.
Był człowiekiem nietuzinkowym. Najwidoczniej Poznań przypadł mu do gustu, skoro pozostawił po sobie ok. 100 wizerunków ówczesnego Poznania i jego zabytków. Litografie wykonane przez Minutolego, a także na wpół dokumentalne ryciny przedstawiające wydarzenia polityczne w Poznaniu z lat 1846-47, na stałe weszły do podręczników historii, a ich wiarygodność nie budzi zastrzeżeń w najdrobniejszych szczegółach.
Postać Juliusa von Minutolego, policjanta i artysty w jednej osobie, przypomina też innych Niemców, którzy sympatycznie a zasłużenie zapisali się w pamięci Wielkopolan. Z pewnością należy do nich zasłużony leszczyński lekarz Jan Metzig (1804-68), fundator gmachu gimnazjum realnego w Poznaniu Gotthilf Berger (1794-1874), czy spolonizowany adwokat Jakub Krauthofer-Krotowski (1806-52), który w czasie wydarzeń wielkopolskiej Wiosny Ludów aktywnie opowiedział się po polskiej stronie.
Z pewnością życzliwy Polakom był też zasłużony historyk i archiwista Adolf Warschauer (1855-1930), rodem z Kępna. Widać zatem, że spotykany niekiedy stereotyp bariery dzielącej społeczność polską i niemiecką w zaborze pruskim niezupełnie odpowiada rzeczywistości.