
Wśród portretów bohaterskich przodków nie było portretu Józefa Melchiora Łąckiego (1761–1829), rotmistrza kawalerii narodowej i kawalera orderu św. Stanisława (1792). Melchior, podobnie jak wielu oświeconych obywateli, należał do Loży Masońskiej w Poznaniu. Był to szlachcic z fantazją, rozmiłowany w koniach. W Sierakowie dla własnej przyjemności trzymał 100 ogierów. To z tej hodowli pochodziły araby, w które w czasach Księstwa Warszawskiego wyposażył w 1807 roku pułk jazdy, nad którym sam objął dowództwo w randze pułkownika. Były to konie niezwykłej urody „siwe z czarnymi grzywami i ogonami oraz z czarną pręgą na grzbiecie”. Stały się one znakiem rozpoznawczym trębaczy słynnego 1. Pułku Lekkokonnych Gwardii Napoleońskiej. Być może jego życie prywatne było tak wstydliwe dla rodziny, że nadmiernie go nie eksponowała, choć przekazał spadkobiercom fortunę.
Bo Melchior Łącki, mając majątek, zasługi wojskowe i pozycję społeczną, mógł sobie pozwolić na skandal. Zakochał się w Reginie Smętkównie, córce pracowników folwarcznych, z którą doczekał się sześcioro dzieci, z tego trójka urodziła się przed ślubem. Melchior i Regina pobrali się dopiero 17 lutego 1801 r. Trzy tygodnie później, w odstępie tygodnia, zmarła na ospę dwójka ich starszych dzieci: 12-letnia Ewa i 6-letni Janek, zapewne zarażeni przez jednego z gości weselnych; przeżył tylko najmłodszy Antoni (1797–1864), który został uznany za legalnego syna reskryptem królewskim wydanym 8 VI 1806 r. i mógł po ojcu dziedziczyć rozległe włości.
Przejdźmy teraz do ośmiu płaskorzeźb umieszczonych nad gzymsem nad każdą z osi. Mają kształt leżących prostokątów. Dwie płyty – nad drzwiami wschodnimi i zachodnimi - wypełniają herby właścicieli Korzbok i Nowina. Bardzo plastyczne, głęboko rzeźbione w stiuku symboliczne przedstawienia tworzą cykl opowieści o przodkach spleciony z historią Polski.
Ze zbrojowni wchodziło się do jadalni, ozdobionej licznymi obrazami starych i nowych mistrzów, a dalej przechodziło na obszerny taras, usytuowany w dwukondygnacyjnej wnęce, zdobionej malowidłami na kształt pergoli. Można z niego było oglądać piękne konie pasące się po drugiej stronie drogi na łące co było ulubionym zajęciem państwa Łąckich i ich gości.
W pałacu wisiały też obrazy, F. Sarneckiego (zm. 1846), W. Kossaka, M.G. Wywiórskiego i jeżeli wierzyć niemieckim spisom, Madonna pędzla Rafaela.
Wszystkie, wraz z zabytkowym wyposażeniem, zostały zabrane przez hitlerowców w 1940 r. i 1943 r. Natomiast cenne archiwum, zawierające przywileje i listy królewskie, akta ziemskie i grodzkie z lat 1362-1792, genealogie wielu rodzin, akta wójtowskie i burmistrzowskie m.in. Lwówka i Łobżenicy, uniwersały marszałków konfederacji barskiej, przyczynki do wolnomularstwa w Wielkopolsce, i wiele innych dokumentów, zostało zniszczone w czasie kwaterunku niemieckich żołnierzy.
Po wojnie, dopóki mieściły się tu biura Stadniny Koni Posadowo, pałac był we względnie dobrym stanie, a ogrodnik, pracujący dla Łąckich jeszcze przed wojną, systematycznie i umiejętnie opiekował się parkiem. Gdy stadnina została zlikwidowana, zaniechano remontu podjętego w 1981 r.
Obecnie obiekt znajduje się w rękach prywatnych.