Głównym zadaniem miasta w średniowieczu było prowadzenie działalności rzemieślniczej i wymiana handlowa, stąd centralnym jego miejscem był rynek. Tutaj handlowano, tu wymieniano informacje i zdobywano wieści ze świata, na rynku wreszcie odbywały się wielkie uroczystości kościelne, a także widowiska i (jeśli miasto otrzymało tzw. prawo miecza) egzekucje skazańców, które zwykle gromadziły szczególnie wielką liczbę widzów.
Na ogół – choć nie zawsze – pośrodku rynku stał ratusz, będący siedzibą władz miejskich. Dumą miasta z reguły był zegar, który nie tylko zdobił wieżę ratusza, ale też regulował życie mieszkańców. Nieco z boku wznosiła się główna świątynia miejska, która odgrywała nie tylko rolę miejsca kultu, ale też była największą salą w mieście i punktem ostatniego oporu w razie najazdu z zewnątrz. Pozostały obszar miasta podzielony był na kwartały, te zaś na działki. Wzdłuż uliczek stały rzędy kamienic.
Orientację w mieście ułatwiały nazwy ulic, najczęściej pochodzące od rzemiosła, którego przedstawiciele tam mieszkali (np. Stolarska, Ślusarska, Rybaki), od wezwania najbliższej świątyni lub od nazwy miasta, ku któremu ulica ta prowadziła.
Kamieniczki, frontem skierowane ku rynkowi, zajmowały przeważnie 1/3 obszaru działki. Na parterze znajdował się warsztat rzemieślniczy lub kantor kupiecki, na pierwszym piętrze – pomieszczenia reprezentacyjne, wyżej zaś były pokoje prywatne – mieszkanie właściciela. W podwórzu mieściły się pomieszczenia gospodarcze, stajnie, magazyny, a także studnia i latryna, równocześnie spełniająca funkcję śmietnika.
Zbiornicą nieczystości była też fosa miejska, najczęściej połączona z przepływającą nieopodal rzeką (a czasem nawet sama rzeka stanowiła odcinek fosy); organizowanie systematycznych akcji czyszczenia fosy było jednym z najczęstszych tematów wilkierzy (zarządzeń) wydawanych przez władze miejskie.
Zmarłych chowano na cmentarzach wokół kościołów.
Dopiero w końcu XVIII w. ze względów sanitarnych wprowadzono nakaz pochówków na cmentarzach rozmieszczonych poza murami miejskimi. Oczywiście pozostała tradycja pochówków osób szczególnie zasłużonych w kościołach: pod posadzką lub w krypcie.
W dawnym mieście nic nie było przypadkowe. Celowo i w sposób przemyślany rozmieszczano kościoły, poszczególne budynki publiczne. Miasto miało swój przód, tył, prawą i lewą stronę, a także kierunek najbardziej reprezentacyjny, skąd panorama przedstawiała się najkorzystniej. Charakterystyczny był też swoisty pojedynek na wieże prowadzony przez kościoły poszczególnych parafii, np. w Poznaniu zawsze najwyższa była wieża kolegiaty św. Marii Magdaleny, a z budynków świeckich – ratusza.
Znawcy życia ludzi w dawnych wiekach i badacze dziejów architektury mogą wymienić bardzo dużo różnych „kruczków” i tajemnic dawnych urbanistów, jak np. tę, że pierzeje, czyli strony poznańskiego Starego Rynku, są lekko wklęsłe – po to, by linia kamieniczek wydawała się równa, albo fakt lokalizowania kamieniczek narożnikowych „na zakładkę”, co uniemożliwiało wrogowi nagłe wtargnięcie na rynek i hamowało przeciągi.
Owe zasady obowiązywały w większości miast lokowanych na prawie magdeburskim, a więc i ośrodków wielkopolskich.
Największymi plagami nękającymi dawne miasta były pożary, powodzie, epidemie i przemarsze wojsk – obojętnie obcych czy własnych, jako że na ogół nie kierowano się sentymentem narodowym. Obowiązkiem strażnika miejskiego było m.in. wzywanie wieczorem mieszkańców miasta do gaszenia świateł, co wiązało się z ochroną przeciwpożarową.