
Wydarzenie to zostało opisane przez ówczesnych kronikarzy i przytacza je w swojej pracy Edward Raczyński: […] dnia 30 kwietnia roku 1656, gdy śpiegi wodzom króla Gustawa donieśli, że jeden kasztelan z niewielką liczbą szlachty i dwunastu chłopami obwarował się w zamku gołanieckim dla szkodzenia stamtąd Szwedom, książę Adolf Jan posłał oddział jazdy aby zamek odebrać przez układy, ale kasztelan odpowiedział, że chce zginąć w murach i ognia dać kazał. Przybyło więcej Szwedów, zaciągnęli cztery działa i bito w bramę aż ją strzaskano. Polacy potem z ręcznej strzelby bronili długo przystępu, ale Szwedzi wyciąwszy palisadę położyli most przez fosę i opanowali dziedziniec. Zaczęła się wtenczas rzeź okropna. Po kątach kryły się kobiety, które przed wojną uszły były z nieobronnych wiosek. Zbladłe, nieme z oczekiwania śmierci nie pokazywały śladu życia. Na ich szczęście nawinął się szwedzki jenerał – major Bylow, a był to człowiek dobry i łagodny, wziął je więc pod swoją opiekę i odprowadził do księcia, a ten je bez okupu puścił. Reszta, co tylko oddychało padło trupem, tak że ani jednego jeńca nie zabrano ani też nikogo nie puszczono. Ci co się schowali pod dachy i w kominy spłonęli w pożarze, który zamek obrócił w perzynę aż do fundamentu […].
Historię tą w nieco zmienionej wersji przedstawia legenda o starościance Hance.
W 2 połowie XVII w. zamek został odbudowany przez kolejnych właścicieli Gołańczy, Smoguleckich herbu Grzymała. Prace te zmieniły zarazem charakter dotychczasowej wieży mieszkalnej, nadając jej cechy bardziej rezydencjonalnej niż obronnej, nowożytnej już budowli. Zasadniczy kształt bryły pozostał niezmieniony Przebudowano wnętrza, wprowadzając w nich nowe podziały i wyposażenie, powiększono okna, które uzyskały tynkowane obramienia, naroża zaakcentowano boniowaniem, a w zwieńczeniu przeprowadzono pas fryzu oraz profilowanego gzymsu. Wtedy też zbudowana została nowa brama wjazdowa, wzniesiona w miejscu istniejącej pierwotnie kwadratowej wieży bramnej zniszczonej podczas szturmu.
W kilkadziesiąt lat później, na początku XVIII w., do elewacji południowej zamku dostawiona została niewielka przybudówka – o murach konstrukcji szkieletowej, zwieńczona dwuspadowym dachem – mieszcząca schody prowadzące na pierwsze piętro. Rozbudowa ta nastąpiła już w czasach kolejnego właściciela dóbr ziemskich w Gołańczy, generała wojsk królewskich Joachima hrabiego Fleminga, który wymieniany jest tu od 1712 r. W 1723 r. posiadłość z zamkiem kupił zięć generała, krajczy koronny, wojewoda malborski i generał wielkopolski Jan Jerzy Przebendowski ożeniony z Marianną Elżbietą z Flemingów. W jego posiadaniu majątek również nie pozostawał długo, w 1729 r. jako właściciel Gołańczy występuje już łowczy kaliski Maciej z Konar Malechowski herbu Nałęcz, którego syn Michał sprzedał posiadłość w 1754 r. Mielżyńskim.
Budowla zamkowa nie była już wtedy zamieszkiwana, a zachowane z tego okresu dokumenty opisują stan jej postępującego zniszczenia. W posiadaniu Mielżyńskich pozostawała Gołańcz do 1850 r., w którym jej właścicielka, Eleonora z Mielżyńskich, poślubiła Józefa Napoleona Hutten-Czapskiego, a cały majątek zapisała synowi. W latach 70. XIX w., po dojściu do pełnoletności, właścicielem Gołańczy został Bogdan Franciszek Seweryn hrabia Hutten-Czapski, ordynat na pobliskim Smogulcu i kawaler maltański. Jego siedzibą był Smogulec, a zamek w Gołańczy, mimo przeprowadzanych w nim w latach 1910-1911 pewnych prac remontowych, znów zaczął popadać w ruinę.
W latach 50. XX w. przeprowadzono tu najpilniejsze prace zabezpieczające i konserwatorskie, chroniące zamek przed zniszczeniem i dewastacją. Podejmowane w następnym okresie kilkakrotnie próby przystąpienia do remontu, renowacji i rewaloryzacji tej budowli nie zakończyły się niestety sukcesem. Do dzisiaj zachowały się niemal w całości mury obwodowe z fragmentami wewnętrznych podziałów i wyposażenia, relikty murów obronnych i bramy.
Współrzędne geograficzne:
N 52°56'37,72''
E 17°18'19,29''